Terrierowe problemy.

Korzystając z fenomenalnej pogody wybraliśmy się dziś z Totkiem na spacer. Przeszliśmy w sumie jakieś 8 km + bieganie, siedzenie, skakanie, ...

Korzystając z fenomenalnej pogody wybraliśmy się dziś z Totkiem na spacer. Przeszliśmy w sumie jakieś 8 km + bieganie, siedzenie, skakanie, sztuczkowanie, mój york się nawet ze mną szarpał szarpakiem co już w ogóle graniczyło z marzeniami do niedawna :) Wróciliśmy niedawno i padamy z nóg oboje, po chorobie moja forma spadła dość mocno, Tot zawsze ma dużo energii więc widok padniętego terriera jest rzadko widywany u mnie w domu.

Jeżeli chodzi o samego psa to jestem bardzo zadowolona z dzisiaj. Dobrze nam szła współpraca, chodź mam wrażenie, że nie do końca ja sobie radzę z jego niespożytkowaną energią, zapałem i podnieceniem. Mamy problem z dokładnym wykonywaniem sztuczek (pies do przybicia piątki wstaje, to samo czasem z łapą, a czasem, aby przyspieszyć dostanie smaczka całkiem świruje i daje mi obie łapki na raz...), na dodatek nie wzięłam klikiera (jak mogłam?!) i chyba nie do końca był zorientowany na tym kiedy robi dobrze, a kiedy nie, ale tutaj odpowiedzialność spada tylko i wyłącznie na mnie. Jednak koncentrował się pięknie, naprawdę jest z tym coraz lepiej. :)

Jak teraz siedzę to zastanawiam się czy aby nie przesadzam ze smaczkami. Za każde dobrze wykonane ćwiczenie plus za jakiekolwiek starania wykonania dobrze sztuczek, których jeszcze do końca nie opanowaliśmy + kiedy pies przyjdzie na zawołanie. W sumie napasłam go dzisiaj aż garstką psich ciasteczek. Ale nie próżnowaliśmy to fakt!

Poza doskonaleniem już nauczonych komend ćwiczyliśmy trochę innych rzeczy. Skakania wzwyż (hop), chwilkę próbowaliśmy overkować za szarpaczkiem i Tot po kilku próbach (najpierw siedziałam, potem stałam) załapał ładnie o co chodzi. Następnie dość konkretnie ćwiczyliśmy wskakiwanie na różne powierzchnie, w tym wypadku była to grubsza gałąź oparta o drzewo, mój york całkiem ładnie sobie radził, chociaż pare razy źle ocenieł szerokość gałęzi i spadał, albo nie mógł utrzymać równowagi. Po pewnym czasie coraz lepiej wyczuwał o co w tym chodzi, a kiedy zrozumiał już całkiem przerwaliśmy, żeby go nie nudzić, ale wrócimy do tego z pewnością.

Znowu kusi mnie, żeby zacząć męczyć szczura frisbee powoli, nawet gumowy dysk Trixie leży u mnie w szafie, ale postanowiłam, że najpierw szarpanie, szarpanie, szarpanie. Szarpak nasz przyjaciel na spacerach, o tak. Jak już go trochę oswoję z gumowym dyskiem to może zamówimy coś profesjonalnego. O ile nam w ogóle będzie szło :)

I czeka nas ogrom pracy z ciągnięciem na smyczy i szczekaniem na obce psy... Może macie jakieś rady, bo naprawdę nie wiem jak się za to zabrać.

I już kończę zrzędzenie, macie zdjęcia :D Wybaczcie mnie i mój stan, moje grube nogi i wszystko. Większość zdjęć, na których mnie widać robiona dzięki życzliwości koleżanki :) Pare portretów, sztuczki, skakanie i wskakiwanie na pieniek.








You Might Also Like

3 komentarze

  1. Super, że idzie Wam coraz lepiej.
    Oby tak dalej!
    Powodzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny post masz ślicznego pieska. Obydwa łądne ale bardzie podoba mi sie Toto ;D Też mam yorka zobaczysz mój blog ? Pozdrawiamy ja i Sisi ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz bardfzo fajnego bloga, śliczne zdjęcia. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Flickr Images