Tosia - historia pewnej znajomości

Imię:  Tosia Płeć:  suka (niekastrowana, lecz będzie) Data urodzenia:  prawdopodobnie koło 20.06.2015r Rasa:  każda i żadna Umaszczen...


Imię: Tosia
Płeć: suka (niekastrowana, lecz będzie)
Data urodzenia: prawdopodobnie koło 20.06.2015r
Rasa: każda i żadna
Umaszczenie: tricolor
Waga: ok. 3kg i wciąż rośnie


"Następny pies na pewno będzie borderem i na pewno nie będzie tricolorem!"

Pamiętam jak dziś moje marzenie sprzed 10 lat. Być może marzenie o borderze nie jest najbardziej oryginalnym w świecie psiarzy, ale jakoś tak się złożyło, że i ja myślałam, że to pies dla mnie. Z różnych względów.
Gdzieś tam po drodze różni ludzie próbowali mi udowodnić, że wiem tyle co nic, co tylko zawsze dawało dodatkową motywację do działania - edukacji i poszerzania wiedzy. Byłam pewna swojego wyboru, pozostało tylko wcielać plan w życie.
I wtedy pojawił się Toto, a ja straciłam nadzieję, że w ciągu najbliższych 10 lat doczekam się swojego własnego "idealnego" psa. Byłam pogodzona z porażką, ale to wcale nie ostudziło mojego zapału. Po prostu postanowiłam przełożyć to w czasie. Jedno wiedziałam - to na pewno nie będzie tricolor! Ze zwykłego, babskiego poczucia estetyki ;)



Będąc pod koniec lipca na wakacjach u rodziny, na spacerze w szczerym polu znalazłam pieska. Szybkie oględziny - suczka, anemia, odwodnienie, zarobaczona, zapchlona, zabiedzona, ale charakterna mała. Decyzja była raczej szybka i nikogo nie dziwiła, być może tylko nie budziła zachwytu w moich rodzicach. Z założeniem oczywiście "odrobaczę, zaszczepię i znajdę fajny dom, obiecuję!"

Nie chcę wnikać w szczegóły jak to było dokładnie, nie chce tego analizować. Miłość nie wybiera, chociaż Tosia ewidentnie wybrała mnie. Biłam się z myślami bardzo długi czas, sucza dalej jest zagadką. Poznałam ją od tej inteligentnej strony. Będzie trudnym podrostkiem, ma własne zdanie. Poza tym dźwięk jej szczeku jest naprawdę okropny (jak dławiący się pies, nie jak szczekający), ma zeza rozbieżnego i zbyt masywne jak dla mnie ciałko, ale może ją wyciągnie.



Niestety-stety odpowiedni dom się nie zgłosił, natrafiłyśmy na trudności w tępieniu pasożytów i jakoś tak... została ;)

Miałam moment dużego zwątpienia. Czy ona będzie tym czego oczekuje od psa (mhm, z pewnością), czy będzie miała predyspozycje do pracy umysłowej i fizycznej (wyczuwam masę pracy) i czy podołam z jej charakterem (mówiłam już, że nigdy, przenigdy nie wezmę pod swój dach czegokolwiek co zachowuje się jak terrier?).



Ktoś kiedyś mądry napisał, że nie sztuka dobrze prowadzić "bordery czy inne oziki" (a fige!), ale sprawić, żeby praca z molosem czy innym zupełnie paradoksalnym w wielu dziedzinach psem była tak efektowna, jak ta z pastuchami. No nie wiem, spróbujemy :)


Tym samym chciałam się przywitać na nowo, po długiej przerwie w blogosferze. Nadrabiam zaległości i powoli wychodzę na prostą, z małą zaczynamy się wzajemnie rozumieć i dogadywać, więc potrzebuję miejsca do przechwałek! Zapraszamy do czytania!

You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images