6 wad posiadania szczeniaka

Każdy psiarz uwielbia ten moment w życiu swojego psa kiedy był przez połowę mniejszy, nieporadny i po prostu rozkoszny. Szczęście m...




Każdy psiarz uwielbia ten moment w życiu swojego psa kiedy był przez połowę mniejszy, nieporadny i po prostu rozkoszny. Szczęście mieli Ci, którzy mogli obserwować jak ich pociecha dorasta, zmienia się, dojrzewa (choć tu to nie zawsze szczęście!). Posiadanie szczeniaka daje masę radości i satysfakcji w kształtowaniu naszego przyjaciela na lata, usprawiedliwia też manię kupowania (przecież szczeniak rośnie!) i daje czystą kartkę bez przeszłości, plastyczną masę, którą możemy kształtować.

Ja dzisiaj chciałabym ugryźć to od drugiej strony. Wychowałam pod swoim dachem już dwa szczeniaki (z różnym skutkiem) i właśnie jestem w trakcie wychowywania trzeciego i dzisiaj chciałabym poruszyć temat wad tych przesłodkich kuleczek ;) Kolejność przypadkowa, wszystkie przeszkadzają mi mniej więcej tak samo.

1. Nauka czystości.

Coś co dotyczy każdego szczeniaka, a co wprawia mnie w rozpacz i szał. Nie chodzi o to, że mam ciągoty do sprzątania, nie nie. Po prostu nie ma nic gorszego niż wdepnięcie w kałuże z rana...
Drugą sprawą jest to jaki nauka czystości przynosi skutek. W przypadku Goga trwało to dość długo, ale wreszcie przyniosło zamierzony skutek, Toto posikiwał nam jeszcze gdy miał ponad rok. W tym rankingu wygrywa zdecydowanie Toś, która odkąd jest u nas nigdy nie zrobiła w nocy i wyraźnie sygnalizuje kiedy chce na siku. Wpadki się zdarzają, ale coraz rzadziej!

2. "Jaki piękny piesek!!!"

Zdecydowanie jedna z gorszych sytuacji. Najgorsze zdecydowanie są dzieci lecące na oślep, biorące szczeniaka bez pytania na ręce. W miarę możliwości staram się grzecznie upomnieć, a psa odciągnąć, ale nie zawsze przynosi to skutek. Szczeniaki działają jak magnes na ludzi i o ile spotkałam naprawdę wspaniałe osoby, które zamiast rzucać się z łapami z odległości pytaja się o pieska, o tyle niektórzy (zwłaszcza starsi ludzie i dzieci) są naprawdę nachalni i natrętni.

3. Niszczenie.

Szczeniaki po prostu niszczą. W moim przypadku nie ważne ile super zabawek podstawiam i gryzaków - róg ściany/dywanu/but/kabel(!!!)/monety są zawsze atrakcyjniejsze. Na pochwałę zasługuje tu tylko Toto, który przez długi okres swojego szczenięctwa nie zniszczył nic, Tosię póki jeszcze mam czas to pilnie doglądam, za to Gogo zdecydowanie przodował. Zjadał dywany, obgryzał listwy, meble, wdeptywał swoje fekalia w każdą możliwą miękką nawierzchnie z irytacji gdy musiał siedzieć sam, więc było wesoło. Jak do zniszczeń dodamy wybrzuszone panele (nauka czystości się kłania) to wychodzi niezły pogrom przy trzech psach.

4. Kwarantanny/szczepienia.

Papisie są jak zwierzaki specjalnej troski. Trzeba na nie szczególnie uważać, nie można ich wziąć gdzie dusza zapragnie, a to dla mnie zdecydowany minus. I o ile nie jestem zwolenniczką trzymania psa zamkniętego w domu przez dwa tygodnie po szczepieniu, o tyle wiem, że uważać trzeba, doglądać trzeba i sprawia to dużo kłopotu.

5. Spacery.

Gdy szczepienia są już za nami można zacząć pieski brać na spacery i do ludzi. I tu problemów jest masa, pomijając fakt, że ta sama trasa z dorosłym psem zajęłaby 20 minut, a nie 40. To jest akurat coś czego nie lubię, lecz poświęcam temu mnóstwo uwagi. Piesek zainteresuje sie wszystkim co nowe. Więc pokazujemy, że worki ze śmieciami nie są ble, że na przejściu trzeba grzecznie posadzić dupkę, że nie wolno lecieć do każdego machając kuferkiem z radością i przede wszystkim nie niuchamy każdego kawałka trawy 15 minut. Do tego musimy odganiać dorosłych i dzieci jak muchy, prosić przechodniów, żeby nie podchodzili z natrętnymi psami i oczywiście - uważać, żeby papiś nie poczęstował się chlebem/ślimakiem/chrupkiem/ptakiem/muchą/czy ulubionymi mrówkami.

6. Na szczenięciu nie można polegać.

Jakie by nie było wybitne, zawsze trzeba zachować rezerwę, nigdy nie mamy pewności, że się odwoła, nie możemy przewidzieć do końca jego reakcji. Tak np. biorąc Totka na spacer się odprężam, a z Tosią muszę się już wysilać, żeby panować nad wszystkim.



Mimo to uwielbiam szczenięta. Mają nieodparty urok, który wynagradza to wszystko poczwórnie. Ciekawa jestem, jakie są Wasze obserwacje dotyczące posiadania młodych psów w domu i czy pokrywają się z moimi :) 

U nas póki co sielanka, wszystkie trzy psy żyją sobie w harmonii (chyba, że Tosiek postanowi symulować dziurkacz na uszach jamnika), cieszę się ostatkiem wakacji i powoli zaczynam z Tosią klikać skupianie uwagi. Mam nadzieję, że wyrobię się z pewnymi sprawami do początku września!

You Might Also Like

0 komentarze

Flickr Images